W ostatnią
niedzielę odbył się najważniejszy mecz Etiopczyków w ostatnich kilku dekadach.
Czarne Lwy zmierzyły się z Sokołami z Sudanu w eliminacjach do Pucharu Narodów
Afryki. I Etiopia wygrała, i po 31 latach znowu zagra w mistrzostwach
kontynentu w piłkę nożną!!!!!!!
Wiedziałem, że mecz
odbędzie się w niedzielę o 16 ferenji
time, na stadionie na Mexico. Bilety podobno można było zdobyć tylko na stadionie, kolejka miała
się zaczynać o 12, równo w południe. Problem polegał na tym, że kolega z Sodo
miał przyjechać około 13 lub 14. Nie ma szans na bilety, ludzie na ulicy mi
mówią, że będzie na pewno bardzo dużo ludzi. Taki ważny mecz. Uprzedni odbył
się trochę ponad miesiąc temu w Khartum. Sudan wygrał 5:3. Ale liczy się
również rewanż, Etiopia potrzebuje wiec wygrać przynajmniej 2 golami Przed
własną publicznością. A publiczność dopisuje, na ulicach ludzie sprzedają
koszulki, strasznie drogo 100 Birr, ale ładne, reprezentacyjne. W każdym barze
będą nadawali piłkę w to popołudnie.
Ale nad ranem
poszliśmy do muzeum. Liczne atrakcje i dzieła sztuki wprawiły mnie w nastrój
dumy nad narodem etiopskim. Dobrze. W końcu skończyło się na tym, że idę do
baru. Ustawka na Kasandzis o 16.
Okej. Zostawiłem dziewczyny i wsiadłem w taxi.
Kolega jeszcze nie był gotowy. Na przystanku Kasandzis miałem jeszcze kilka minut. Dzwonię, że jestem koło
stacji Total. Mam przejść dalej, koło Intercontinental. Ale mam jeszcze kilka minut. Idę wolno, po prawej
zakład cyrulika. Od dłuższego czasu mnie broda swędziała. Wchodzę i machą ręką
wokół brody, krótka rozmowa w znanym mi języku: Shaving sente no? Shaving thiryt. Thirty 1 3 yes? YES! Esshii.Usiadłem,
zostałem przygotowany, patrzę na telewizor w lewym górnym roku – mecz się już
zaczął! 4 minuty, wciąż remis, zero. Fryzjer najpierw zaczął maszynką do
golenia, ale nie dawał rady. Wziął ręcznik z wrzącą wodą i zabierał się do porządnego
golenia. Moja głowa wciąż odwrócona do telewizora, jakość fatalna, ale dźwięk
dobry. Fryzjer też brzytwą dobrze operował, ale za każdym razem jak głos
komentatora się podnosił, wraz z jego głową, trochę się martwiłem. Ale
wszystko wyszło dobre. Gobez! Dobra
robota. Intercontinental Hotel yete no? Fryzjer
machnął ręką pokazując przy tym przynajmniej 5 różnych kierunków, ale wiem, że
jest gdzieś tam. Po kilku minutach marszu dotarłem. Kolega był za kolejne kilka
minut. Wchodzimy do najbliższego baru, wciąż 0:0. Zamawiamy dwa draftis, piwo z kija. Jakość obrazu też
nie najlepsza, tak jak gra obu zespołów. Przez pierwsza połowę niewiele się
działo. Niewiele też można było zobaczyć na telewizorku, całe szczęście mięliśmy
bardzo dobrego tłumacza w postaci tłumu Etiopczyków. Ojojojojoj! Znaczy, że się nie udało. Ajajajaj! - że prawie im się udało. W przerwie meczu poszliśmy na
kawkę.
Kolega jest z
Estonii na projekcie w Addis. Wizytował szkołę w Sodo, był nawet trochę
nauczycielem. Strasznie się uśmialiśmy z naszych wspomnień z ostatnich 2
tygodni. Aż humor kelnerkom się poprawił. Na szczęście w kawiarni mieli radio.
Zasady te same: Ojojojoj! I Ajajajaj! Za dużo nerwów wracamy szybko
na drugą połowę. Do baru, dwa kolejne draftis.
I zaraz gol, ale szczęście. Zaraz potem następny. Kumulacja!!! Akurat tyle ile
trzeba było. Każdy był tak zaskoczono jak my, ale tym razem były śpiewy i
wrzaski szczęścia. Teraz trzeba było się tylko utrzymać przy tym wyniku. Już
ostatnie minuty i nagle bramkarz etiopski doznaje kontuzji, nie mam pojęcia jak
ponieważ nic nie widziałem. Zastępuje go ktoś z pola, ponieważ trzy zmiany już
wykorzystane. Potem ten pierwszy się kłóci z jakimś nowym i ten nowy, też z
pola, zakłada rękawice i koszulkę bramkarza. Dobra gramy dalej. Druga połowa
zostaje przez to całe zamieszanie istotnie przedłużona. Potem nastąpiło to co
nazwaliśmy kulminacją totalnego chaosu. Gra była przerywana jeszcze dwa razy,
wciąż jeszcze nie wiem z jakiegoś powodu, wszystkie powtórki na Yuoutubie mają taką samą kiepską quality. Jeszcze jeden Etiopczyk zszedł
z boiska. Wszystkie Ojojojoj i Ajajajaj
zamieniły się w jeden długi wrzask, który w 99 minucie wybuchł ogromnym
szczęściem i radością. Wybiegliśmy na ulicę. Ludzie z flagami już biegali.
Idziemy ulicą, wszyscy się cieszą, wszystkim gratulujemy. Etiopia wygrała i się kwalifikuje! Congra Etiopia!
Jeden z tłumaczy z tłumu.
Ulica oszalała.
Czekali na takie zwycięstwo 31 lat!
Potem poszliśmy na
świeży sok z truskawek i na dach Intercontinental
Hotel aby podziwiać Addis świętujące nocą.
Addis czasem jest
przytłaczające, za dużo uwagi innych moją uwagę kosztuje, za dużo wszystkiego. Addis, lo que venga mil porcien!
Tej nocy Addis
świętowały. Cieszyłem się bardzo, że mogę być tutaj i teraz!
Na ulicy po meczu tłumy już zaczynały się zbierać.
Widok na zewnątrz, Addis nocą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz