poniedziałek, 15 października 2012

Ale Etiopia!


W ostatnią niedzielę odbył się najważniejszy mecz Etiopczyków w ostatnich kilku dekadach. Czarne Lwy zmierzyły się z Sokołami z Sudanu w eliminacjach do Pucharu Narodów Afryki. I Etiopia wygrała, i po 31 latach znowu zagra w mistrzostwach kontynentu w piłkę nożną!!!!!!!
Wiedziałem, że mecz odbędzie się w niedzielę o 16 ferenji time, na stadionie na Mexico. Bilety podobno można było zdobyć tylko na stadionie, kolejka miała się zaczynać o 12, równo w południe. Problem polegał na tym, że kolega z Sodo miał przyjechać około 13 lub 14. Nie ma szans na bilety, ludzie na ulicy mi mówią, że będzie na pewno bardzo dużo ludzi. Taki ważny mecz. Uprzedni odbył się trochę ponad miesiąc temu w Khartum. Sudan wygrał 5:3. Ale liczy się również rewanż, Etiopia potrzebuje wiec wygrać przynajmniej 2 golami Przed własną publicznością. A publiczność dopisuje, na ulicach ludzie sprzedają koszulki, strasznie drogo 100 Birr, ale ładne, reprezentacyjne. W każdym barze będą nadawali piłkę w to popołudnie. 
Ale nad ranem poszliśmy do muzeum. Liczne atrakcje i dzieła sztuki wprawiły mnie w nastrój dumy nad narodem etiopskim. Dobrze. W końcu skończyło się na tym, że idę do baru. Ustawka na Kasandzis o 16. Okej. Zostawiłem dziewczyny i wsiadłem w taxi. Kolega jeszcze nie był gotowy. Na przystanku Kasandzis miałem jeszcze kilka minut. Dzwonię, że jestem koło stacji Total.  Mam przejść dalej, koło Intercontinental. Ale mam jeszcze kilka minut. Idę wolno, po prawej zakład cyrulika. Od dłuższego czasu mnie broda swędziała. Wchodzę i machą ręką wokół brody, krótka rozmowa w znanym mi języku: Shaving sente no? Shaving thiryt. Thirty 1 3 yes? YES! Esshii.Usiadłem, zostałem przygotowany, patrzę na telewizor w lewym górnym roku – mecz się już zaczął! 4 minuty, wciąż remis, zero. Fryzjer najpierw zaczął maszynką do golenia, ale nie dawał rady. Wziął ręcznik z wrzącą wodą i zabierał się do porządnego golenia. Moja głowa wciąż odwrócona do telewizora, jakość fatalna, ale dźwięk dobry. Fryzjer też brzytwą dobrze operował, ale za każdym razem jak głos komentatora się podnosił, wraz z jego głową, trochę się martwiłem. Ale wszystko wyszło dobre. Gobez! Dobra robota. Intercontinental Hotel yete no? Fryzjer machnął ręką pokazując przy tym przynajmniej 5 różnych kierunków, ale wiem, że jest gdzieś tam. Po kilku minutach marszu dotarłem. Kolega był za kolejne kilka minut. Wchodzimy do najbliższego baru, wciąż 0:0. Zamawiamy dwa draftis, piwo z kija. Jakość obrazu też nie najlepsza, tak jak gra obu zespołów. Przez pierwsza połowę niewiele się działo. Niewiele też można było zobaczyć na telewizorku, całe szczęście mięliśmy bardzo dobrego tłumacza w postaci tłumu Etiopczyków. Ojojojojoj! Znaczy, że się nie udało. Ajajajaj! - że prawie im się udało. W przerwie meczu poszliśmy na kawkę.
Kolega jest z Estonii na projekcie w Addis. Wizytował szkołę w Sodo, był nawet trochę nauczycielem. Strasznie się uśmialiśmy z naszych wspomnień z ostatnich 2 tygodni. Aż humor kelnerkom się poprawił. Na szczęście w kawiarni mieli radio. Zasady te same: Ojojojoj! I Ajajajaj! Za dużo nerwów wracamy szybko na drugą połowę. Do baru, dwa kolejne draftis. I zaraz gol, ale szczęście. Zaraz potem następny. Kumulacja!!! Akurat tyle ile trzeba było. Każdy był tak zaskoczono jak my, ale tym razem były śpiewy i wrzaski szczęścia. Teraz trzeba było się tylko utrzymać przy tym wyniku. Już ostatnie minuty i nagle bramkarz etiopski doznaje kontuzji, nie mam pojęcia jak ponieważ nic nie widziałem. Zastępuje go ktoś z pola, ponieważ trzy zmiany już wykorzystane. Potem ten pierwszy się kłóci z jakimś nowym i ten nowy, też z pola, zakłada rękawice i koszulkę bramkarza. Dobra gramy dalej. Druga połowa zostaje przez to całe zamieszanie istotnie przedłużona. Potem nastąpiło to co nazwaliśmy kulminacją totalnego chaosu. Gra była przerywana jeszcze dwa razy, wciąż jeszcze nie wiem z jakiegoś powodu, wszystkie powtórki na Yuoutubie mają taką samą kiepską quality. Jeszcze jeden Etiopczyk zszedł z boiska. Wszystkie Ojojojoj i Ajajajaj zamieniły się w jeden długi wrzask, który w 99 minucie wybuchł ogromnym szczęściem i radością. Wybiegliśmy na ulicę. Ludzie z flagami już biegali. Idziemy ulicą, wszyscy się cieszą, wszystkim gratulujemy. Etiopia wygrała i się kwalifikuje! Congra Etiopia!
 Jeden z tłumaczy z tłumu.

Ulica oszalała. Czekali na takie zwycięstwo 31 lat!
Potem poszliśmy na świeży sok z truskawek i na dach Intercontinental Hotel aby podziwiać Addis świętujące nocą. 
Addis czasem jest przytłaczające, za dużo uwagi innych moją uwagę kosztuje, za dużo wszystkiego. Addis, lo que venga mil porcien!
Tej nocy Addis świętowały. Cieszyłem się bardzo, że mogę być tutaj i teraz!
Dzięki telewizji byliśmy cały czas na bieżąco z tocząca się rozgrywką.

 Na ulicy po meczu tłumy już zaczynały się zbierać.


Widok z samej góry Intercontinental do środka.

 Widok na zewnątrz, Addis nocą.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz