niedziela, 11 listopada 2012

Kawa to po pierwsze pieniądze

W zeszłym roku obrachunkowym, 2004 rok kalendarza etiopskiego, w całym regionie Kafa zostało wyprodukowane pół miliona ton zielonej kawy – gotowego produktu. Duża część jest konsumowana na miejscu, reszta przygotowana do eksportu. Oznacza to, że statystycznie każdy z mieszkańców Kafa wyprodukował pół tony ziarna w ciągu roku. Od 2009 roku, 2002 rok kalendarza etiopskiego, na terenie regionu ustanowiono Rezerwat Biosfery UNESCO, sam Haile Mariam, obecny Premier przyjechał na inaugurację. Od tego czasu ceny kawy wzrosły. Kafa coffee jest bardzo dobrej jakości i niespotykanej różnorodności (występuje tu ponad 5 tysięcy podgatunków coffee arabica). A uprawiać kawę można na różne sposoby. Po pierwsze tak zwana garden coffee czyli kawa, która rośnie u nas przed domem i w każdym innym ogródku, każdego domu w Kafa. Następnie dzika i półdzika kawa leśna, czyli kawa, która rośnie w lesie deszczowym – taką kawę zbierają już rolnicy zjednoczeni w lokalne kolektywy lub farmer unions – ta kawa jest najlepsza. Kawa rośnie też na plantacjach – tej jest najwięcej. Kontrolują ją firmy i prywatni inwestorzy. W sezonie zatrudniani do zbierania kawy są wszyscy, nawet mi zaoferowano łatwy zarobek. Za zebranie jednego kilograma płaci się 1 birr. Najlepsi zarabiają 50 birr dziennie. Po zbiorach, które właśnie teraz na przełomie października i listopada doświadczamy, jagody kawowe muszą zostać oczyszczone i wysuszone. Czyszczenie kawy polega na oddzieleniu ziarna od łupinek. Istnieją dwa procesy: suchy i mokry. W mokrym procesie kawa jest tuż po zebraniu moczona w wodzie by łupinka namiękła, a potem jest mechanicznie oddzielana – produktem ubocznym jest pulpa kawowa, z której można robić biogaz lub nawóz. Proces suchy nie wymaga tak nagłych działań – kawa jest najpierw suszona aby łupinka była krucha, potem mechanicznie się ją oddziela od ziarna – produktem ubocznym są suche łupinki, z których ja robię brykiet do palenia w piecykach. Gdy uzyskamy już ziarna kawy, są one następnie suszone, a produktem jest właśnie kawa zielona. W domu każdy sam ją sobie pali – taka jest najświeższa. Kawa od prywatnych właścicieli z ogródków lub plantacji jest skupowana przez ECX (Ethiopian Commodity Exchange) jednostkę rządową, która dalej zajmuje się eksportem. Farmers unions sami sprzedają swoją kawę, najczęściej jednak do centrali ECX w Addis, jest ona procesowana jako żywność organiczna, ma specjalne oznaczenia i wyższą cenę. Lokalni producenci sprzedają kawę po 400 birr za 17 kg – to lokalna jednostka masy kawy. W Bonga znajduje się oddział ECX na całą Południową Etiopię – tak zwany Coffee Tasting Unit. Któregoś razu się tam wybraliśmy. Strażnik w bramie bardzo miły, przepuścił nas. Na miejscu czekało być może 100 ciężarówek, przed bramą kolejka na 10 czy 15 następnych. Portier przed budynkiem już nie był taki miły, nie mieliśmy listu, który upoważniałby nas do wstępu. List taki można zdobyć w Addis, w centrali ECX. Jednak ktoś w środku się nad nami zlitował, zaproponowali nam kawę, jednak bez zgody na robienie zdjęć na terenie ośrodka. Drzwi do wszystkich pokoi na naszej drodze były szczelnie zamykane, usadzono nas w recepcji. Jednak zdążyłem dojrzeć specjalistyczne urządzenia do palenia kawy – zawsze w takiej samej temperaturze i tak samo długo; do mielenia kawy – zawsze na taką samą ziarnistość; oraz do parzenia kawy – zawsze w takim samym ciśnieniu i tej samej temperaturze. Kawa, którą nam podano była bardziej kwaśna, bardziej gorzka i bardziej oleista – jednym słowem miała dużo więcej smaków niż jakakolwiek inna kawa jaką do tej pory piłem. Wszystko to przez proces palenia i parzenia. Specjalnie jest taki by wydobyć jak najwięcej aromatów, by smakowanie kawy było następnie jak najłatwiejsze. W korytarzu walnięte przy ścianach wielkie worki z kawą, każdy z własnym oznaczeniem i kodem. Każdy o masie jeden kuntal – sto kilogramów (po polsku kwintal, arabsku qinṭār, francusku quintal). Wypiliśmy kawę, podziękowaliśmy i wyszliśmy.

Coffe Tasting Unit znajduje się na obrzeżach miasta, ale jest to najprawdopodobniej najważniejsze miejsce w promieniu 300km - z gospodarczego punktu widzenia. 

 Wszystkie ciężarówki na rządowych numerach (litery ET na prawej stronie tablic). Za miesiąc podobno będzie ich tak dużo, że przez miasto nie będzie się dało przejść.


Zdjęcia odważyłem się zrobić dopiero parę ładnych długości ciężarówek za bramą. Zagadałem jednego kierowcę łamanym amharskim: And machina sente kilo buna no? Sylsa kuntal! Jedna ciężarówka przewozi 6 ton kawy, więcej się nie mieści. Stąd kawa najczęściej jedzie do Addis, gdzie jest eksportowana do wszystkich krajów świata. Ostatnio Starbucks zobowiązał się, pod naciskiem UNESCO, że w każdym lokalu, w którym będzie sprzedawał kawę z Kafa będzie specjalny znak reklamujący Kafa coffee. W Jimmie natomiast odbywają się aukcje kawy. Ten pakiet za milion franków kupi Nestle, a tamten za milion euro kupi KraftFoods. Tak to się mniej więcej odbywa, tylko milionów jest więcej.

 
Data - 30 dzień drugiego miesiąca roku 2005 - kontrakty futures na kawę z dostawą w grudniu. Grudzień jest zaraz po zbiorach, kawy jest wtedy dużo, więc ceny obecnie spadają. Ale jak nie przestanie padać, kawa będzie złej jakości bo proces suszenia będzie zaburzony. Wtedy ci co kupili kawę teraz zrobią naprawdę dobry interes.

W najbardziej ruchliwym miejscu każdego większego miasta regionu zawsze znajduje się ekran diodowy wyświetlający coś na wzór notowań giełdowych, w Bonga też. Myn den no? Spytałem raz gościa, który stał obok – World coffee market. Wyświetlane są tam aktualne ceny danych odmian kawy, oraz ich zmiana w stosunku do poprzedniego notowania: RB72F -5, RC8T5 +35. Cokolwiek by się tam nie wyświetlało lokalni farmerzy zawsze sprzedają 17 kilogramów za 400 birr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz